Dzisiejsza wycieczka trochę przez przypadek bardziej podpada pod gravela lub trekkinga niż MTB. Planując pierwszą część trasy, mieliśmy zamiar poruszać się po pieszych szlakach turystycznych – okazało się jednak, że były one tyczone kilkanaście (kilkadziesiąt?) lat temu i tam, gdzie kiedyś były kamienie tam teraz poprowadzony jest gładki jak stół asfalt…
Podnosimy ciśnienie w oponach i startujemy!
Nasza trasa rozpoczyna się na ul. Miłej przed szkołą SP9. Poruszamy się w kierunku Tyczyna ul. Kardynała Wojtyły szlakiem niebieskim i zgodnie z naszą mapką skręcamy w lewo wąską ścieżką biegnącą przy placu budowy, dojeżdżamy do sklepu Groszek i przecinamy ul. Sikorskiego (cały czas trzymając się niebieskiego szlaku). Jedziemy szutrówką, mijając kolejne zabudowania i rozpoczynamy stromy podjazd porośniętą wysoką trawą drogą. Docieramy na łąkę nieopodal lasu, skąd rozpościera się przepiękna panorama na całe miasto – aż żal ruszać w dalszą drogę, ale nie ma wyjścia.
Kierując się nieco w lewą stronę (jadąc prosto do lasu trafilibyśmy na tor rowerowy z kilkoma hopami) wjeżdżamy na ul. Rodzinną, a następnie na znane nam już z poprzednich wycieczek Łany. Docieramy pod nadajnik i dalej prosto niebieskim szlakiem w kierunku Matysówki. Szlak przecina drogę na Tyczyn i krótkim odcinkiem terenowym łączy się z asfaltowym zjazdem. Tu możemy dokręcić do sporej prędkości, pod sam koniec musimy być czujni i na ostatnim prawym zakręcie tuż przed wyjazdem na główną drogę odbijamy w lewo a po około 300 m w prawo. Przecinamy główną drogę (mijamy przydrożną kapliczkę) i już po chwili rozpoczynamy długi i stromy asfaltowy podjazd, który w upalny dzień mocno da się nam we znaki – nachylenie sięga 18 %.
Na szczycie, gdy podjazd nieco odpuszcza, ponownie dołącza szlak niebieski, który doprowadzi nas do miejscowości Borówki. Odbijamy w prawo i szybkim zjazdem dojeżdżamy do głównej drogi Rzeszów – Dynów, przejeżdżamy na drugą stronę i cały czas prosto, znowu seria podjazdów aż do szczytu, gdzie skręcamy w lewo w szlak zielony. Teraz można trochę odetchnąć, po 200 m opuszczamy asfalt i polną drogą podążamy zgodnie ze znakami zielonego szlaku w kierunku Wilczego. Droga przechodzi w betonowe płyty, a następnie znowu w gładki asfalt. Po długim podjeździe i szybkim zjeździe meldujemy się koło kościoła w Błażowej. Nasza trasa biegnie w lewo, ale w upalny dzień warto odbić 100 m w prawo i odwiedzić miejscową lodziarnię, tuż przy drodze.
Wracamy na trasę, opuszczamy szlak zielony skręcając w prawo w podjazd ul. Witosa i dalej w prawo w ul. Pułaskiego. Teraz jedziemy zgodnie z oznaczeniami szlaku Green Velo, czekają nas terenowe podjazdy i szybkie szutrowe zjazdy. Trzymamy się szlaku aż do Przylasku, gdzie zgodnie z naszą mapką odbijamy do źródełka w celu uzupełnienia zapasów wody na końcową już część drogi. Wracamy na trasę! Na zjeździe odbijamy w lewo w żółty szlak i trzymamy się jego oznaczeń, aż do sklepu Groszek w Siedliskach. Teraz już kierujemy się w prawo w stronę Budziwoja. Przy samej drodze po lewej stronie znajduje się rowerowy pumptrack – kto ma siły, ochotę i niekoniecznie porusza się na gravelu może spróbować swoich sił.
Dalsza część trasy jest już bardzo prosta: jedziemy aż do skrzyżowania z ul. Jana Pawła II, którą dojeżdżamy do ul. Kwiatkowskiego i już tradycyjnie kończymy naszą wycieczkę na Żwirowni. Na liczniku prawie 60 km i ponad 1100 m przewyższenia. Trasę powinniśmy pokonać mniej więcej w 3 h – wszystko zależy oczywiście od naszej kondycji. Na trasie nie napotkamy żadnych trudności technicznych. Poza nielicznymi odcinkami w lekkim terenie jedziemy ładnym asfaltem.
Do zobaczenia na trasie!